Poszukiwanie drogi.
Poszukiwanie drogi.
autorem artykułu jest Jakub Sztajber
Każdy poszukuje drogi do szczęścia, dobrobytu, spokoju. Jakże niewielu ją znajduje, choć cały czas przechodzi tuż obok.
Czy człowiek naprawdę zależy wyłącznie od materii?
Czy świat materialny jest jedynym, jaki go otacza?
Czy jest możliwe uwolnienie się od niej?
Jeden jest tylko sposób, by o tym się przekonać. Jest to droga, na którą musi się wejść, żeby każde doznane doświadczenie było własnym, a zarazem jedynym doświadczeniem stanowiącym bardzo pouczającą lekcję.
Co innego jest znać jakąś drogę, a zupełnie, co innego znaleźć się na niej, by ją pokonać? Tylko w ten sposób można coś zrozumieć.
Od pewnego czasu, myśli te nie dają mi spokoju. Pojawiają się nagle, bez żadnej zapowiedzi, siejąc w umyśle zamieszanie. Nie czuję się tym powodem wyróżnionym, czy coś w tym rodzaju, gdyż wciąż boję się niewygód, głodu czy nędzy. Nadal jestem człowiekiem tak bardzo zależnym od materii, że obejść się bez niej nie potrafię nawet przez krótką chwilkę.
Odganiam je od siebie na różne sposoby, lecz wszelkie moje próby okazują się daremne, okazuje się, bowiem, że nie sposób uciec od tego, co jest jakby moim przeznaczeniem. Tak przynajmniej to odbieram.
Ostatnio zasiadam coraz rzadziej do komputera. Nie, dlatego, że nie mam, o czym pisać. Po prostu, natłok różnych myśli jest tak wielki, że muszę z nimi się uporać w pierwszej kolejności, by mnie nie zabiły.
Wszędzie, gdzie tylko nie spojrzę, widzę tylko materię. Tylko ona i nic więcej. Zależę tylko od niej, choć jeszcze niedawno sądziłem, że jest inaczej. Wszelkie próby uwolnienia się od niej kończą się niepowodzeniem, gdyż okazuje się, że jestem przesiąknięty doszczętnie wiedzą o niej, co nie pozwala na prawdziwe uwolnienie.
Na każdym kroku spotykam "muszę". "Muszę", więc jeść, żeby ŻYĆ, "muszę" pić, ubierać się, "muszę" dosłownie wszystko. W całym moim Ja nie ma żadnej dobrowolności, z wyjątkiem może kilku momentów, które okazują się najmniej istotne.
Z jednej, więc strony jest wyłącznie wiedza, i to wiedza obca, nie mająca nic wspólnego z moimi doświadczeniami, a z drugiej pojawia się mgliste wyobrażenie świata zupełnie innego, w którym możliwości człowieka, nie mają niczego wspólnego z materią. Są to dwie przeciwstawne sobie teorie, a każda zmierza w zupełnie innym kierunku, niszcząc przeciwną.
Teoria ewolucji jest niczym innym jak udowodnieniem, że żadna żyjąca istota nie może obejść się bez materii, czyli pożywienia. Stąd przedstawia się ją zawsze jako coś żarłocznego, jako mordercę doskonale uformowanego i wyposażonego, przez tzw. ewolucję. Silniejszy zjada słabszego, większy mniejszego, a wszystko po to, by jak to się pięknie określa, istoty te mogły przetrwać. Innymi słowy, teoria determinuje poglądy, czyli skłania do szukania odpowiednich dowodów.
I w samej rzeczy, ogromne rzesze naukowców wyruszają na ich poszukiwania, znajdując oczywiście to, czego szukali. Zawsze tworzyli odpowiednie narzędzia do udowodnienia swoich teorii, co było wystarczające, do przyjęcia ich przez większość.
ŻYCIE jednak nie podlega żadnej materii, choć ją tworzy. Jest jakby czymś zupełnie odrębnym. Stworzyło mnie, nie interesując się już więcej moją osobą, choć cały czas jest we mnie. Najczęściej nazywa się je bogiem, czasem wystarczy tylko stwierdzić, że jest ŻYCIEM, przechodząc obok niego obojętnie, nie poświęcając mu zbytniej uwagi.
Wszystko, dlatego, że ŻYCIE, to coś wspaniałego i tajemniczego, przypisało się do konkretnej materii, czyli istoty, nadając jej największe znaczenie. W końcu ŻYCIA nie sposób dotknąć czy zmierzyć. Za to doskonale nadaje się do tego jakiekolwiek ciało, które można dzielić na coraz mniejsze cząsteczki, prowadzić na nich przeróżne doświadczenia, zmierzające do udowodnienia wcześniej postawionej teorii.
Próby z wygraniem w totolotka nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Być może, dlatego, że używałem złych zaklęć, nieodpowiednich metod. Wszystko to, co robiłem, było wynikiem wcześniej zdobytej wiedzy, pochodzącej z różnych źródeł. Były to, więc obce i nieznane doświadczenia, które nie mogły mi w niczym pomóc. Każdy przecież stanowi coś innego, jest inny, a to oznacza, że musi używać innych sposobów, na osiągnięcie tego samego celu.
Od dłuższego już czasu, ukazywała mi się ścieżka, na którą powinienem wkroczyć. Próbowałem nawet kilka razy to uczynić, lecz zawsze powracałem z niej po kilkunastu godzinach. Okazuje się, że wkroczenie na nią wymaga odpowiedniego psychicznego przygotowania, gdyż jest to bardzo trudna droga, na której niczego nie można być pewnym, na której wydarzyć się może wszystko, nawet to najgorsze.
Kusi mnie ona nadal, oferując nowe i nieznane dotąd przeżycia, ostrzegając zarazem przed podejmowaniem pochopnych decyzji.
Jest to ścieżka bezdomnych ludzi, których uważa się za dno społeczne, na której walka o przetrwanie, najczęściej odbywa się na wysypiskach śmieci. Nie ma na niej domu, przytulnego i czystego kącika, nie ma ciepłej strawy, nie ma żadnych wygód. Jest jedynie niepewność chwili, nie mówiąc już o dniu jutrzejszym.
Znajdują się na niej najczęściej ludzie zwani wyrzutkami czy też patologią, choć osobiście uważam, że takie stwierdzenia nie mają niczego wspólnego z rzeczywistością. Widać to zresztą wyraźnie gołym okiem. Wystarczy tylko uważniej przyjrzeć się tym ludziom, by stwierdzić, kto i dlaczego, na niej się znajduje. Jest tam wielu pijaków. To fakt bezsporny. Lecz tych jest o wiele więcej w tym niby normalnym świecie.
O inteligencji nie zaświadcza to, w jakim miejscu dany człowiek się znajduje, także nie jego tytuły czy stanowiska, o czym większość nie chce wiedzieć. Jest to specyficzny dar, dany tylko nielicznym, lecz ci nie potrzebują o nim rozgłaszać całemu światu, gdyż uważają to, za swoją tylko tajemnicę. Mówi się, że inteligencja to zdolność wyuczona, a ja uważam, że jest to niepowtarzalny dar ŻYCIA, pozwalający na wykorzystanie wszelkich możliwości tkwiących w człowieku.
Od dłuższego czasu obserwuję tych ludzi, co prawda, tylko z oddali, niemniej, widzę ich codzienne zmagania. Z pełną godnością znoszą swój los, nie wyciągając do nikogo ręki po pomoc. Proszę nie mylić ich z różnego rodzaju cwaniakami czy pijakami, którzy próbują w różny sposób wyłudzić od drugich choćby złotówkę na piwo czy wino. Do swojej egzystencji potrzebują naprawdę niewiele, trochę mleka i chleba, jak opowiadał mi to pewien bezdomny.
Wniosek nasuwa się sam. I inni ludzie potrafią to samo.
Największą bzdurą jest wpajanie miliardom ludzi, że aby przetrwać, muszą bezustannie zabijać. Bzdurą jest wszystko, co jest wynikiem wiedzy naukowej, gdyż ta stara się jedynie udowodnić swoje bzdurne teorie, znajdując dla nich odpowiednie wytłumaczenia.
--
http://www.jakubsztajber.pl/
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Zobacz takze:
Murujemy łuk
Dobór anten telewizji naziemnej
INTERNET- Źródło wiedzy czy propagandy?
Wolne rodniki a nasze zdrowie.
Pomidor z Wielkopolski